Obecnie największą ofertą używanych samochodów dysponują giełdy samochodowe. Niestety, również dlatego są polem do popisu dla naciągaczy. W takich miejscach najtrudniej jest sprawdzić stan techniczny oraz dokumentację pojazdu. Często jest to wręcz niemożliwe. Nieco pewniejszymi dostawcami są komisy samochodowe, wśród których największym zaufaniem cieszą się komisy autoryzowanych dealerów lub „nieautoryzowane” o długiej historii działalności na rynku, z dobrą opinią klientów i doświadczeniem. Wystawione do nich auta posiadają aktualne badania techniczne oraz opcję jazdy próbnej. Ale, niestety, nie zawsze udokumentowaną historię. Małe, nowe komisy, prowadzone na podwórkach, które powstały na fali „bumu importowego”, to miejsca, gdzie najłatwiej nabyć „okazję”. Często sprzedawca w komisie nie jest pewien źródła pochodzenia pojazdów. W ekstremalnych przypadkach bez większego wysiłku nieuczciwy właściciel może naiwnemu klientowi sprzedać np. auto kradzione, czy z niezapłaconym podatkiem VAT. Tutaj mogą też czekać na nas ukryte wady, naprawy nieuwzględnione w dokumentacji auta, przemilczane stłuczki, których efektów statystyczny kupiec nie zauważy, a w skrajnych przypadkach przebite numery i przekręcony licznik.
- W 70 procentach przypadków, samochody które trafiają do mojego serwisu, na sprawdzenie przed sprzedażą, mają cofnięty licznik. Często wystarczy rzut oka, aby stwierdzić – na przykład po wnętrzu, że dane auto przejechało nie 150, lecz 300 tysięcy kilometrów – mówi Krzysztof Janisz, właściciel serwisu samochodowego z trójmiasta.
Kolejną bolączką aut, sprzedawanych na giełdzie i w autohandlach, są uszkodzenia powypadkowe.
- Odsetek dziesięcioletnich aut, które nigdy nie miały kolizji, to na naszych drogach zaledwie kilka procent – mówi Janisz. – Większość przeszła przynajmniej niegroźną stłuczkę. Najważniejsze jest więc ustalić, jakiego rodzaju kolizję miał na koncie interesujący nas pojazd. Jeżeli niewielką. Nie ma problemu. Tym bardziej, że w naszych warunkach bardziej kosztochłonne są często naprawy mechaniczne.
Najlepszym sposobem na zdiagnozowanie, jakiego rodzaju uszkodzeń doznał interesujący nas pojazd, jest badanie miernikiem lakieru. Takie urządzenie posiada większość warsztatów blacharskich. Doby miernik wyłapie wszystkie miejsca, w których dokonywano napraw.
- Podstawową zasadą, którą powinien kierować się kupujący, jest pewne źródło pochodzenia samochodu. Nie należy, bez sprawdzenia, kupować samochodu bezpośrednio z placu – radzi Janisz. – Najpewniej będzie kupić auto od autoryzowanego dealera lub zdecydować się na zakup pojazdu poleasingowego lub pokontraktowego. Te jednak też warto sprawdzić.
Dziś praktycznie każdy salon samochodowy w Trójmieście jest jednocześnie komisem. Albo jednej, albo wielu marek. W komisach prowadzonych przez salony królują pojazdy dobrej klasy, bo w tym segmencie straty dealerów w sprzedaży są największe. Klienci, którzy chcą wydać 50 tys. zł na nowy pojazd, mogą tu za podobne pieniądze kupić dwu-, trzyletnie auto, tyle że o klasę lepsze. Samochody z drugiej ręki sprzedawane przez dealerów firmowych mają zwykle zrobiony porządny przegląd techniczny i opinię rzeczoznawcy. Jeśli samochód jest w kiepskim stanie, salony na własną rękę dokonują niezbędnych napraw, a wówczas mogą liczyć na wyższą cenę. Oprócz tego takie komisy oferują gwarancję na naprawy i pokrywają koszty serwisowania. Forma gwarancji zależy od indywidualnych negocjacji. Skorzystanie z komisu w autoryzowanym salonie ma jeszcze jedną zaletę. Przyjeżdżając starym autem, możemy go natychmiast sprzedać i po dopłaceniu różnicy ceny wyjechać nowym samochodem tej samej marki. Kupowanie u dealera ma jednak swoją cenę. Za taki samochód płacimy zwykle ok. 10 proc. więcej niż w prywatnym komisie. Coraz więcej dealerów wprowadza też ciekawy system sprzedaży własnych aut używanych. Są to samochody służbowe dealerów i centrali, z małymi przebiegami i cenami niższymi o około 30 procent od porównywalnych, nowych modeli.
Kolejną opcją jest rozglądnięcie się za samochodem poleasingowym lub pokontraktowym.
- Obie opcje obejmują samochody eksploatowane przez firmy, ale wbrew pozorom leasing i wynajem długoterminowy mają ze sobą niewiele wspólnego. W przypadku pojazdów oferowanych w leasingu ogromna większość trafia ostatecznie do użytkujących je przedsiębiorstw, ze względu na wyjątkowo korzystne warunki finansowe zakupu. W przypadku wynajmu długoterminowego nie ma konieczności zakupu po zapisanym w kontrakcie okresie eksploatacji. Po zakończeniu kontraktu samochód trafia na rynek wtórny, z tym że sprzedającym jest właściciel, czyli firma leasingowa. Ale czy to ma jakiś wpływ na jakość samych pojazdów? – Zasadnicza różnica między autami poleasingowymi a pokontraktowymi dotyczy stanu technicznego – mówi Jurand Filipczyk z Masterlease Polska.
Według ekspertów rynku leasingowego i CFM auta pokontraktowego mają pewną zaletę nad autami poleasingowymi. Leasing bowiem rządzi się takim prawem, w którym o auto dba najemca. A to oznacza tyle, że to użytkownik wykonuje wszelkie potrzebne naprawy, przeglądy, on jest odpowiedzialny za stan pojazdu. Jak pokazują dane z rynku, większość firm, szczególnie z segmentu małych i średnich przedsiębiorstw, nie szkoli swoich kierowców pod kątem bezpiecznej jazdy, nie są rejestrowane wszystkie drobne stłuczki. Auto bardzo często jest użytkowane przez kierowców o bardzo różnym stylu jazdy. Decydując się na auto poleasingowe możemy trafić na wyjątkowo wyniszczony przez nieefektywną jazdę i nieodpowiednio restaurowany samochód – bo dlaczego kierowca ma o niego dbać, skoro nie jest właścicielem. W przypadku aut pokontraktowych sytuacja jest nieco odmienna.
- Te auta posiadają udokumentowaną historię napraw i przeglądów. Dzięki temu, że zarządzane są przez specjalistyczne firmy leasingowe, przechodzą obowiązkowe przeglądy i ewentualne naprawy w autoryzowanych stacjach obsługi. Wszelkie awarie, usterki, wizyty w serwisie, wymiany części są zapisywane w historii serwisowej pojazdu w informatycznym systemie zarządzania flotą – tłumaczy Jurand Filipczyk.
Obecnie obserwuje się również zmiany w kulturze jazdy i świadomości kierowców. Duże firmy, które korzystają z usług wynajmu długoterminowego, coraz częściej propagują pozytywną politykę flotową i uczą kierowców, jak dbać o samochody wykorzystywane w codziennej pracy. Oczywiście również w tej sytuacji auto jest użytkowane przez różnych kierowców, których umiejętności i kultura jazdy mogą być różne. Jednak w przypadku odsprzedaży takiego auta na rynku, firma leasingowa każdy egzemplarz przygotowuje do sprzedaży kierując go na przegląd, likwidując ewentualne uszkodzenia i ubytki kosmetyczne.